Scena pierwsza.
Obudziłam się o siódmej, zobaczyłam że Dzidź grzecznie się czymś bawi w łóżeczku, więc szybko odwróciłam się na drugi bok i korzystałam z ostatnich chwil spokoju.
Następną rzeczą, którą pamiętam był krzyk "BOŻE CO ON MA NA TWARZY!!" wyartykułowany przez moją siostrę. Adaś "grzecznie bawił się" ... Sudocremem. Tak więc syn mój jedyny wysmarował nim całą twarz (łącznie z oczami i włosami na głowie), ręce, nogi, piżamę, łóżeczko wraz z kocykiem i poduszką.
Scena druga.
Bobinion jest na nogach od pół godziny, a zdążył już w pasie od drzwi balkonowych do drugiego końca mieszkania na podłodze rozłożyć: łyżkę do ziemniaków, kijki do nordic walkingu (jeden w łazience, drugi przy drzwiach), łyżkę do butów (pod kanapą), dwa przeciery pomidorowe (jeden w kuchni, drugi w sypialni), dwa buty nie od pary, klawiaturę od komputera, myszkę i trzy nieużyte jeszcze pampersy. A, i swoją małą łyżeczkę, która jeszcze wczoraj była w niedostępnej dla niego szufladzie.
Ta-dam! Dzień dobry!
wesoło masz he he a z kremem mieliśmy podobnie :)
OdpowiedzUsuń