We czwartek byłam pierwszy raz na pilatesie, a już dziś wykupiłam karnet na 3 miesiące open na fitness i siłownię w pobliskim klubie, przy okazji sprawdzając zajęcia o zachęcającej nazwie "Płaski brzuch". Po pilates najbardziej bolały mnie ręce, po płaskim brzuchu - też ręce. Pierwsze 30 minut to ćwiczenia choreograficzne w stylu "krok w przód, krok w bok", tylko powtarzane po 12-16 razy i dużo bardziej skomplikowane. Miałam kiedyś w liceum ze trzy zajęcia wf poświęcone na fitness i tylko to mnie uratowało przed kompletną kompromitacją. Znałam te najbardziej podstawowe kroki, a resztę instruktorka pokazywała w zwolnionym tempie.
Kolejne 20 minut to wzmacnianie mięśni brzucha i dopiero wtedy dowiedziałam się o sobie prawdy! Okazało się, że moje nogi są niesamowicie ciężkie!
Na koniec małe rozciąganie przez pięć minut i już! Mogłam staczać się po schodach ze zmęczenia, prosto do szatni.
Następne zajęcia (o ile dam radę rano wstać) już jutro. Tym razem sprawdzę "Zdrowy kręgosłup", podobno lajtowe po "Płaskim brzuchu"! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz