piątek, 15 marca 2013

Przyplątała się choroba


Adam odkąd po urodzeniu się wyszedł ze szpitala ani raz nie chorował. A jak teraz się już zdarzyło, to z grubej rury! Przez kilka dni wieczorami miał katar. Przez ostatnie trzy dni pojawił się też w ciągu dnia. Woda morska już nie dawała rady, a kiedy dołączyła do tego temperatura 38,5 od razu pobiegłam z nim do lekarza. No, nie tak od razu, bo zanim się dodzwoniłam do rejestracji to minęło trochę czasu. Na szczęście było jeszcze miejsce i godzinę później byliśmy już w gabinecie. Mój biedny choruniek! Taki był ciepły, ja na złamanie karku leciałam do lekarza, a babka się mnie zapytała, czy dałam mu coś na temperaturę. Oczywiście nie pomyślałam o tym w tym krótkim czasie w domu, zrobiłam więc zmartwioną minę i wytłumaczyłam się, że to jego pierwszy raz i tak się zdenerwowałam, że zapomniałam. Po osłuchaniu i opukaniu pani doktor poleciła trzymać bobasa mocno i próbowała zajrzeć mu do gardła. Adaś z natury jest "kopliwy" więc dostało jej się parę razy, zanim "dokopała się" do gardła. I zrobiła wielkie oczy.
No więc mamy ostre zapalenie gardła i nosa, antybiotyk na 6 dni, Nasivin do nosa, gile do pasa (przynajmniej wychodzą, na początku nic nie schodziło...) i przede wszystkim smutnego szkraba. Jest taki spokojny, siedzi i patrzy przed siebie przez większą część dnia, przytula się, pokłada... Tak mi go szkoda! Te szkliste oczka, wypieki, ciepłe nóżki...
Dobry wybrał czas, bo dziś był ostatni dzień moich praktyk. Prawie się popłakałam jak wychodziłam ze szkoły, tak było fajnie. Co prawda jeden chłopiec mi powiedział że się na mnie obraża, nie lubi mnie i uważa, że nie powinnam być nauczycielem i jestem głupia, ale wyrównała to jedna z dziewczynek mówiąc, że ona by chciała ze mną tysiąc godzin mieć lekcje. Wychowawczyni powiedziała, żebym się nie przejmowała. Ten chłopiec jest wychowywany bezstresowo (cokolwiek to znaczy), poszedł do szkoły jako sześciolatek (mimo negatywnej opinii z poradni) na życzenie rodziców, na wszystko odpowiada "nie".  Zostały dwie minutki, pisz szybko. NIE. No to oddaj kartkę. NIEDogaduje, przeszkadza, rozbija zabawę innym dzieciom. Na wuefie specjalnie nie łapał piłki na złość innym dzieciom, a kiedy wzięłam go za rękę na bok, żeby go upomnieć to mi powiedział, żebym go nie traktowała jak niewolnika. Wychowawczyni powiedziała, że rodzice nie chcą z nią współpracować, że w kółko powtarzają, że "nie pozwolą mu zrobić krzywdy". A tak na prawdę, to oni go najbardziej skrzywdzili - siedmiolatek jest aspołeczny, niemiły, bez szacunku do nauczyciela (nawet do wychowawczyni, bo że do mnie to jestem w stanie zrozumieć).
Adaś zakłada drewniane krążki na patyk i buduje tak wieże. Świetnie mu idzie celowanie dziurką! A największy sukces ostatnich kilku dni: Bobinion potrafi pokazać oko i nos u maskotek i u ludzi też! Taka jestem dumna!
Adaś bez większych problemów obsługuje dotykowy telefon...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz