Wiosna w pełni. Trzeci dzień z rzędu przesiedzieliśmy na placu zabaw! Adaś poznał kilku kolegów (jakoś koleżanek mało!) i bardzo grzecznie się z nimi bawił. Każdego głaskał po głowie robiąc "cacy", jednego chciał przytulić i obaj polecieli na ziemię :-) Potem stali trzej chłopcy pod ścianką wspinaczkową i pokazywali gdzie są uchwyty mówiąc "tu!". Adaś też! Tak gadali do siebie, bawili się w "a kuku", biegali za sobą... Bardzo to było urocze, zwłaszcza dla spragnionej kontaktu z innymi mamami o podobnym stażu jak ona.
A jeszcze pozachwycam się naszym placem zabaw. Otwarty w tym roku, miękkie podłoże, nowiutkie sprzęty, ogrodzony, ogromny. Podzielony na strefy - strefa dla maluchów z bezpiecznymi huśtawkami, piaskownicą, małym domkiem z ławeczkami, zjeżdżalnią z wysokimi bokami, bujakami... Strefa dla starszaków z torem przeszkód, dużą zjeżdżalnią, karuzelą; strefa "małpi gaj" z wyżej wspomnianą ścianką wspinaczkową, drabinkami, sznurkami, równoważniami i innymi tego typu (nawet nie potrafię nazwać!); strefa dla rodzica/starszego rodzeństwa - siłownia. Wszytko to w pięknych okolicznościach przyrody, Wisła, drzewa, zero samochodów... Cudowny!
Dzisiaj numerem jeden była zjeżdżalnia - Adaś nauczył się wczołgiwać po schodkach (Mama wtedy czuwa, żeby bezpiecznie doszedł na górę, po czym obiega zjeżdżalnię dookoła i wyciąga ręce do bobasa), potem podraczkowuje do zjazdu, obraca się tyłem i zjeżdża tyłem na brzuchu ;) Jutro przerobimy zjeżdżanie na siedząco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz