Mój kochany, mały Adaś.
Zarabiałam dziś pieniądze i nie widziałam się z nim cały dzień. Śluby są strasznie wzruszające. Mimo, że swój mam już z głowy 8 miesięcy temu, a od tego czasu byłam na czterech innych, wciąż tak samo czuję się, gdy przychodzi do przysięgi. W sercu mam wtedy takie uczucie, jakby mi pękało na pół. Z podniecenia, z ciekawości, jak to będzie z tym małżeństwem za rok, za dwa, za dziesięć.
Bananowiec robi postępy, ale nie aż tak gwałtowne jak ostatnio. Może to być sprzężone z pogodą, bo wczoraj i dziś było pięknie, pochmurnie, i nie tak gorąco. Czas na prasowanie i pranie. Witaj, życie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz