To trudne łączyć w sobie matkę, żonę i kochankę. I nie zwariować. Jak to zrobić, jak to zrobić...
Czasem się poważnie zastanawiam: co ja do cholery tutaj robię?? Czemu śpię w takim wielkim łóżku, czemu obok coś piszczy, dlaczego zastanawiam się co dzisiaj będzie na obiad? Mamowstwo spadło na mnie za wcześnie, kiedy wcale tego nie chciałam. Odebrałam to jako koniec moich możliwości, koniec rozwoju. Początek nudnego życia w domu. Cóż, to po części prawda. Codziennie obowiązuje mnie ten sam rytm, wyznaczany przez kolejne Adasiowe jedzenia. Nas obowiązuje, oboje, obytroje.
Dziś była kolejna trudna, płakająca rozmowa. Narobiliśmy sobie bałaganu w głowach, i kto to teraz posprząta??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz