czwartek, 18 września 2014

Przedszkolak

Przyszedł i na nas ten czas, kiedy Mały ruszył do przedszkola. To już trzeci tydzień, od kiedy jest pełnoprawnym Przedszkolaczkiem!

Nasze przedszkole nie jest takim zwyczajnym - są to "zajęcia przedszkolne" przy Domu Kultury. Dzieci są tam od 9 do 14 od poniedziałku do piątku, przyjmowane są dzieci, które skończyły 2,5 roku (czyli głównie takie dzieci jak Adaś, których nie objął system rekrutacji do przedszkoli, ponieważ urodziły się w styczniu/lutym), w grupie jest 12 dzieci i są 2 grupy. W planie zajęć są zajęcia ogólnorozwojowe, rytmika, plastyka, zajęcia taneczne i zajęcia z logopedą, codziennie coś innego. Nie ma leżakowania, nie ma wciskania dziecku obiadu (musi mieć ze sobą drugie śniadanie przygotowane przez rodzica). Sala jest ogromna, jest trampolina, zjeżdżalnia, motory na pedały... Jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Dodatkowym plusem jest cena - 80 zł za miesiąc.

Nasz przedszkolak dzielnie sobie poradził. Pierwszego dnia "papa mamoooo!" usłyszałam dopiero z motoru w drugim końcu sali. Drugiego dnia nawet się nie pożegnał. Trzeciego dnia okropnie płakał... bo za wcześnie po niego przyszłam i on "nie ce jeście iść....". 
Czasem myślę, że to nasza zasługa, że jest taki dzielny, otwarty, bez problemów wdrożył się w przedszkolne życie i tak chętnie tam chodzi i bawi się z Mojąanią i Fjankiem. Że to dzięki naszym staraniom, usamodzielnianiu go, dawaniu mu opcji, wyboru i możliwości stał się właśnie taki. 
A potem myślę, że może nie ma w tym aż takiej naszej roli. Że dzieci same wybierają jakie są, odgórnie są jakie są; że to one nam dają wybór i szansę na to, żeby pomóc im być samodzielnymi.

Nasz przedszkolaczek w drodze na pierwszy dzień przedszkolny.