sobota, 22 czerwca 2013

Pierwszy dzień lata

... spędziliśmy głównie w domu. Za to jak! W basenie rozłożonym w przedpokoju :-)




Potem, gdy było już troszkę chłodniej, poszliśmy do parku na spacer. Na zdjęciu Adaś z butelką wody - ostatnio to jego ulubiona zabawka. Potrafi ją sobie otworzyć, napić się, zamknąć... Czasem się trochę obleje, ale w taki upał to mu wybaczam ;)


A dzisiaj rano znalazłam taką instalację zaprojektowaną przez mojego syna. Tytuł: "Woda w basenie".

środa, 19 czerwca 2013

Czerwiec

Czerwiec obfitował w przygody. Było i zimno i ciepło, kałużowo i zupełnie słonecznie. Nudziliśmy się i tworzyliśmy niezwykłe rzeczy... W reportażowym skrócie:
Tak Pan Adam sypia. Obecnie bez skarpetek i w cieńszej piżamce.
Tu pierwsze samodzielne jedzenie banana...

Kierowca po chrzcie małej Karolinki

Pierwszy (i jak się okazuje na razie - ostatni) spacer w kaloszach i przeciwdeszczowej kurtce. Na zdjęciu Adaś koniecznie chce naciskać guziki parkomatu.

Po moczeniu się w kałuży zostają brudne ręce, a brudne ręce to coś, czego Adaś bardzo nie lubi. Najpierw dokładnie sprawdził co to jest to na rękach a potem dokładnie wytarł je w moją spódnicę.

Ciasto truskawkowe - u nas pieczone co drugi dzień!

Nowe auto do szpanowanie na placu zabaw (takie, że jak się zasypie piachem to w ogóle nie będzie szkoda ;)

Adaś jak ryba w wodzie - wreszcie w starszakach! Ze skrzydełkami! :-)

W tym miesiącu dużo nowości na talerzu - paróweczki (specjalne dla dzieci zakupione przez jedną z Babć), ogóreczki...

Przez przypadek trafiliśmy na festyn w parku - Adaś wpatrzony w tańczących ludzi.

To może nie nowość, ze Adaś je jajecznicę, ale nowość, ze je ją sam!

A tu pierwszy kontakt z farbami i bardzo, bardzo kreatywna praca nad pracą konkursową :-)

U nas okropne upały - na naszym czwartym piętrze (poddasze) z południową ekspozycją i widokiem jedynie na plac można się roztopić...
Z ważniejszych wydarzeń jeszcze - skończyłam studia. Ostatni egzamin za mną, przede mną jedynie obrona i zastanawianie się, co robić dalej - czy robić następny stopień? Czy zmienić kierunek? Czy może studiować zaocznie...? Okaże się!

czwartek, 13 czerwca 2013

Pół czerwca, truskawki, fasolka i deszcz

Prawie pół czerwca już za nami. Tak samo jak pewnie w większości Polski - deszczowa połowa. W domu nudno, na polu leje... a Dzidź szału chce dostać, bo on to by biegał po placu cały dzień i pół nocy.

Zabawy na deszczowy dzień kolekcjonujemy starannie, testujemy na Małym, wciąż się docieramy. Nasze ulubione zabawy dla prawie półtoraroczniaka:

- wyciąganie wszystkich garnków z szafki, układanie na dywanie; wkładanie mniejszych w większe, dopasowywanie pokrywek; wrzucanie różności do środka, sprawdzanie jak brzęczą.
- oglądanie albumu "ADAŚ 1" sto razy w ciągu dnia; nazywanie osób na zdjęciach, Adaś pokazuje paluszkiem osoby, które wymieniam; opowiadanie o wydarzeniach ze zdjęć.
- wyrzucanie wszystkich zabawek z pudła i wsadzanie do środka; nazywanie zabawek, kolorów, Adaś podaje to o co go poproszę.
- puszczanie przez całe mieszkanie naciąganych aut, Adaś z piskiem radości je goni.
- patrzenie przez okno na deszcz, łapanie kropel na szybie (o, to Adasia zajmuje na cały dzień).
- targanie starych gazet na jak najmniejsze kawałeczki, wrzucanie ich do pudełka.

A poza tym to się raczej nudzimy, przewalamy po dywanie, przytulamy.
W związku z taką a nie inną pogodą uczyliśmy też Adasia nowych "sztuczek". Tak więc doszło nam posyłanie całuska (najsłodsza rzecz na świecie!), "tup tup tup" czyli głośne tupanie, doprecyzowaliśmy też "myju-myju" - bez pudła trafia w głowę, brzuch, a nogi myje całe od pupy aż do palców!

Nasze czerwcowe obiady to głównie młoda fasolka szparagowa i młode ziemniaczki z koperkiem, masłem i bułką tartą, a desery to głównie ciasto truskawkowe z przepisu mojej Mamy. Kochamy czerwiec!

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Deszczowy dzień dziecka

Dzień dziecka w tym roku był wyjątkowo deszczowy. Planowaliśmy iść na Smoczy Piknik Rodzinny pod Wawelem, wieczorem na paradę smoków, po drodze jeszcze na Skałkę, gdzie miały być konie i motory... Wyszliśmy z domu z nadzieją w sercach (bo przestało lać), ale nie doszliśmy nawet na róg naszego placu i znów się rozpadało. No więc nie poszaleliśmy. Spędziliśmy dzień w domu oglądając Adasiowe prezenty. A jest co oglądać!




Miasteczko Mamoko i Dawno temu w Mamoko to książki, które już od dawna były na mojej liście must have. Kto zna ten wie, że nawet dorosły może wsiąknąć. Ja z pierwszą książką usiadłam na kanapie na 40 minut i nie oglądnęłam nawet większości historii!
Adaś na razie chętnie przewraca kartki, pokazuje paluszkiem co mu się uwidzi i opowiada coś zawzięcie po swojemu. Jest jeszcze trochę za mały na historie, ale już niedługo! Szczerze polecam, gdyby ktoś się wahał.

Prezentem od dziadków (u nas w rodzinie dzieci dostają prezenty nie tylko od rodziców jak się okazało) był model Citroena 2CV. To pierwszy nie-plastikowy, dorosły samochód w kolekcji Adasia, ale od razu podbił jego serce. Cały wieczór i pół niedzieli jeździł na kolanach bucząc swoje bbbbbwwwww i wymachując samochodem po podłodze, ścianach, sobie i po nas ;)

To jeszcze na deser Adaś-kierowca po wczorajszych chrzcinach małej Karolinki:



sobota, 1 czerwca 2013

Słowo na czerwiec

Kobieta lepiej rozumie dziecko niż mężczyzna, ale psychicznie mężczyzna jest bardziej podobny do dziecka.
`Fryderyk Nietzsche