czwartek, 13 czerwca 2013

Pół czerwca, truskawki, fasolka i deszcz

Prawie pół czerwca już za nami. Tak samo jak pewnie w większości Polski - deszczowa połowa. W domu nudno, na polu leje... a Dzidź szału chce dostać, bo on to by biegał po placu cały dzień i pół nocy.

Zabawy na deszczowy dzień kolekcjonujemy starannie, testujemy na Małym, wciąż się docieramy. Nasze ulubione zabawy dla prawie półtoraroczniaka:

- wyciąganie wszystkich garnków z szafki, układanie na dywanie; wkładanie mniejszych w większe, dopasowywanie pokrywek; wrzucanie różności do środka, sprawdzanie jak brzęczą.
- oglądanie albumu "ADAŚ 1" sto razy w ciągu dnia; nazywanie osób na zdjęciach, Adaś pokazuje paluszkiem osoby, które wymieniam; opowiadanie o wydarzeniach ze zdjęć.
- wyrzucanie wszystkich zabawek z pudła i wsadzanie do środka; nazywanie zabawek, kolorów, Adaś podaje to o co go poproszę.
- puszczanie przez całe mieszkanie naciąganych aut, Adaś z piskiem radości je goni.
- patrzenie przez okno na deszcz, łapanie kropel na szybie (o, to Adasia zajmuje na cały dzień).
- targanie starych gazet na jak najmniejsze kawałeczki, wrzucanie ich do pudełka.

A poza tym to się raczej nudzimy, przewalamy po dywanie, przytulamy.
W związku z taką a nie inną pogodą uczyliśmy też Adasia nowych "sztuczek". Tak więc doszło nam posyłanie całuska (najsłodsza rzecz na świecie!), "tup tup tup" czyli głośne tupanie, doprecyzowaliśmy też "myju-myju" - bez pudła trafia w głowę, brzuch, a nogi myje całe od pupy aż do palców!

Nasze czerwcowe obiady to głównie młoda fasolka szparagowa i młode ziemniaczki z koperkiem, masłem i bułką tartą, a desery to głównie ciasto truskawkowe z przepisu mojej Mamy. Kochamy czerwiec!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz