poniedziałek, 9 lipca 2012

Dzisiaj

Dzisiaj nasłuchałam się Turnaua. O, ile to już lat...!
Byliśmy z Małym u Dziadków, spędziliśmy tam dość dużo czasu. Adaś pięknie wtranżala "mafefkę" z indyczkiem i popija to mlekiem. Najważniejsza rzecz dzisiejszego dnia: przywieźliśmy do domu "duży" wózek - w sensie spacerówkę. Dzidzia jest jeszcze trochę przymały do tego pojazdu, ale z drugiej strony z gondoli wystają mu nogi ;) Pamiętam, jak zajmował pół gondoli na długość, więc pewnie równie szybko nadrobi ze spacerówką. Nowe "auto" jest niebieskie, więc może wreszcie wszyscy ludzie dookoła będą wiedzieć że to chłopiec. 
Poza tym z miłych rzeczy to Polacy rozwalili amerykańców w siatkę, a ja nabyłam drogą kupna brand new strój kąpielowy - tankini z majtkini w kolorze czarnym w białe kwiatki. Jak już o kwiatkach, to ostatnio coś mi przysychają moje rośliny. Hm, może to dlatego ze ich nie podlewam? 

Z Adasiem spędziłam dziś urocze trzy godziny kiedy nie spał. Bawiliśmy się na całego, umie już chwycić przedmiot który mu się pokaże przed twarzą. A jeśli tym przedmiotem przypadkiem jest Lew Leon (Leą) lub zwłoki królika (pluszowe!) to wydaje z siebie pisk radości. Jest to dość osobliwy pisk, ponieważ moje dziecko piszczy na wdechu. No, piszczy i wyciąga te swoje małe łapki i niezdarnie bo niezdarnie, ale w końcu chwyta zabawkę/gryzaka/cokolwiek. Dobrą zabawę gwarantuje też smoczek - wyciąga go z buzi a potem miętosi w każdą stronę w dłoniach; obraca, przekłada, rzuca w siną dal, próbuje włożyć do buzi trzymając za gumową część - to tylko część jego występów.
Dziś przywiozłam od Dziadków ręcznior. Gigantyczny ręcznik do położenia na dywanie, żeby Adaś miał gdzie się bawić. Jest większy niż nasz dywan, ale to zupełnie nie przeszkadza, skoro mały zająłby cały dopiero, gdyby poskładać go tak z 5-6 razy.
Adaś śpi, Małż wrócił z pracy - czas do spania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz