poniedziałek, 21 października 2013

Rodzicielska Komitywa Przypiaskownicowa

U nas w parku istnieje coś takiego. Na początku odnosiłam się do tej grupy z rezerwą, być może dlatego, że Adaś był mały i niezainteresowany zabawą z innymi. Zawsze stoją koło siebie, wymieniają się zabawkami między dziećmi (jak to jedna z członkiń mówi: wspólnota zabawkowa, rozdzielana dopiero po 12, kiedy każdy idzie do domu na spanie), prowadzą rozmowy o życiu, o korkach, w końcu o dzieciach.Ale z czasem wkręcam się w tą grupkę, powoli zapamiętuje kolejne imiona dzieci, a Adaś chętnie wymienia się swoimi autami za inne auta, lub kredę do rysowania. Ja czasem przynoszę bańki mydlane, wtedy wszystkie dzieci biegają po parku i łapią. Albo mama Karolka siada na asfalcie i z brzdącami rysuje domki, kotki, liście i kreski. Albo tata Stasia pokazuje jak rzucić orzechem, żeby się sturlał aż na sam dół górki - połowa dzieci rzuca, połowa (w tej grupie przewodzi Adaś) biega za nimi i łapie na dole. Albo babcia Szymonka rozdziela każdemu po aucie, bo ma ich nieskończenie wiele, dosłownie po kilka w każdej kieszeni kurtki. I tak się zawiązuje Komitywa.
Marzy mi się historia przyjaźni od piaskownicy (zarówno w wydaniu dziecięcym jak i wśród dorosłych), chciałabym poznać tych ludzi i ich dzieci na tyle, żeby po 12 wracać razem w stronę domu. Żeby się spotykać na piknikach w lecie. Żeby mieć do kogoś numer telefonu i żeby sobie wzajemnie podrzucać dzieci w razie awarii. Albo żeby iść z dziećmi do kawiarni czy na kulki. Jesteśmy na dobrej drodze. Teraz, kiedy staram się dużo spacerować, wypchanie wózka z 12-kilową zawartością pod tą podgórską górę sprzyja moim celom, więc w parku jesteśmy prawie codziennie.

Na deser: zdjęcie zrobione równo rok temu. Malutki, 9-cio miesięczny Adaś śpi podczas spaceru z ukochaną Unią.


6 komentarzy:

  1. Dobrze kombinujesz, mieć koleżanki z takimi samymi sprawami i problemami to skarb. Myśmy się przeprowadzili i utraciłam taką możliwość, nadrabiam dopiero teraz w szkole, ale nie idzie łatwo i naturalnie, jak przy piaskownicy, gdzie można siedzieć na ławce i rozmawiać dłużej.
    Lala.lu

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry plan :) powodzenia i bawcie się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne określenie. :)) Zauważmy, ze jest to też ciekawe doświadczenie na tle pokoleniowym, od młodych 20stek, po babcie. :) Taką bliższą przyjaźń piaskownicową udało mi się zawrzeć, a nawet dwie. Teraz procentuje to bardzo, i mam nadzieję, że nie pogubimy się, i tak zostanie. I dzieci się nie nudzą w kiepską pogodę, bo zawsze odwiedzamy się... I my-mamy organizujemy wspólne wypady bez dzieci, można nawet razem wakacje zaplanować. :) Dzieci tego nie zapomną, może te więzi przetrwają na bardzo, bardzo długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę i trzymam kciuki za piaskownicowe przyjaźnie - zarówno Twoje jak i moje :)

      Usuń