czwartek, 17 października 2013

Dzień z życia Adasia

No i prawie pamiętałam. Nieco więcej niż pół roku minęło od pierwszego opisu dnia Adania, chociaż miało być porównanie co 6 miesięcy... Nie szkodzi, niewiele się zmieniło od 22 września! Rozkład jazdy z 22.03 <- pierwszy opis.

  • 7-7.30 Adaś się budzi i budzi nas wołając najpierw cicho, a potem bardzo głośno: Anu! Mama! Tata! - to Anu to o mnie, bo jestem Ania, jak się okazuje także dla Adania. Małż wstaje i robi mu mleczko poranne, po czym wraca do łóżka i śpimy jeszcze pięć minut zanim Mały zje. Potem wrzucamy Bobasa do nas, kotłujemy się po łóżku z 15 minut i wstajemy koniec końców w okolicach godziny 8.
  • Koło 10 zwykle wychodzimy na spacer, w czasie którego Adaś zjada drugie śniadanie (czasem przed spacerem). Wracamy przed 13.
  • Po spacerze Dzidź pada zmęczony i śpi od 13 do 15. Czasami, jeśli spacer był mocno wyczerpujący, to i do 16.
  • 15.30-16 Adaś je obiad, potem idziemy na spacer (chyba, że jest tak zimno jak teraz, to zostajemy w domu i szalejemy). Wracamy koło 18, bo robi się już ciemno, w lecie łaziliśmy nawet do 20.
  • Punkt 20 (albo 20.30, jeśli drzemka była do 16) Adaś ustawia się na czworakach w salonie i woła nas. Oznacza to, że idziemy się myć*. Najpóźniej pół godziny później Adaś zostaje włożony w piżamie do łóżka, dostaje buziaki, gasimy światło i wychodzimy. Zazwyczaj po 5-15 minutach śpi. Czasami Mały budzi się w nocy i kwęka cichutko tuu, tuuu, tata tuuu... co oznacza, że skopał poduszkę w nogi i należy ją odnaleźć i odłożyć na właściwe miejsce, bądź też stało się tak ze smoczkiem (używanym do zasypiania tylko i wyłącznie).
Pozmieniało się, oj pozmieniało! Czytając wpis sprzed tych 7 miesięcy zachodziłam w głowę co to był "kaszkospacer", albo jak to możliwe, że spał trzy razy dziennie? Teraz ciężko go zmęczyć - trzeba się sporo nachodzić, żeby zasnął jak...małe dziecko.

To setny wpis na tym blogu. Część (pierwsze posty) została przeniesiona ze starego bloga, ale zdecydowana większość powstała już tu. Czytając taki rzeczy jak przytoczony na początku wpis aż się łezka w oku kręci, że "to było tak dawno!".

* Nie wiem skąd wziął się ten zwyczaj, ale do łazienki zawsze idziemy na czworakach - pierwszy Adaś a za nim my. Jeśli ktoś oszukuje, to Adaś krzyczy na nas, dopóki oboje nie będziemy na kolanach ;)

Na koniec kolejny jesienny spacer nas Wisłą.


2 komentarze:

  1. haha :) uśmiałam się z tego spaceru do łazienki na czworakach :)Adaś mały treser ;P
    też chciałam "rozkład dnia "napisać,ale wciąż czasu brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyższa pora, póki będzie co porównywać! :-)

      Usuń