środa, 27 listopada 2013

22 miesiące

Wczoraj Adaś skończył 22 miesiące. Kawaler z niego już, z damami w swoim wieku wita się pocałunkami, z kawalerami przybija piątki... I gada, gada, gada od rana do nocy. Po swojemu raczej, ale dużo potrafi przekazać także po naszemu. Czasem w zaskakujący sposób.

Wszystko wie, wszystko rozumie. Bierze do ręki telefon i pięknie mówi halo. Najczęściej halo Unia, i rozmawia ze swoją ukochaną sunią Blunią.

Ostatnio choruje, katarzy i kaszle. Ale wychodzimy już na prostą, dziś nawet byliśmy na spacerze, pierwszy raz od tygodnia! Nie chciałam, żeby się zaziębił na nowo, więc pojeździł w wózku z pół godziny, pół godziny połaził po placu zabaw, ale uśmiech nie schodził mu z ust. Biedny, niewybiegany Adaś.

Codziennie rano pijemy kawa, czyli zieloną/malinową herbatę, robimy am ham, czyli jemy, a potem bawimy się do upadłego na podłodze. We dwójkę głównie, bo Małż dużo pracuje w ostatnim czasie. Ale jak wraca, to uściskom, buziakom, śmiechom nie ma końca. Tuż przed położeniem Malucha do łóżka wieczorem mamy zwyczaj dawania buziaków. Buziaki i do spania. Jeśli Małża nie ma, to Adaś woła go na całusy, a ostatecznie zgadza się dać mi dwa całusy pod warunkiem, że jeden przekażę tatu, kiedy wróci. Taki słodziak :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz