poniedziałek, 4 lutego 2013

when I think about you


Kobiety są multitaskowe.
Jedną ręką obierasz ziemniaki, drugą grzejesz dziecku jedzenie, nogą nalewasz soku, a jeszcze w międzyczasie prowadzisz ożywioną dyskusję na temat żywienia.
Idziesz na zakupy. Kupujesz ser i keczup, ale ale! Kojarzy Ci się z tym, że nie ma pieczywa, za pieczywem idzie masło, za masłem jogurt... o! Banany! Kurde, chyba skończył się też sok i mąka. A to jeszcze kupię jajka to zrobię naleśniki. Naleśniki... A co z farszem?
Wieczorem widzisz mega bajzel, to wstajesz sprzed telewizora i zbierasz zabawki. Albo równocześnie oglądasz i zbierasz jedną ręką. Hm... brudne ubranko - wpadasz na genialny plan: puścić pranie. Kiedy docierasz do łazienki widzisz okurzoną toaletę. Ściereczka i wycierasz. Płukasz ściereczkę. Odwieszasz. W myślach sortujesz pranie na ciemne i kolorowe, decydujesz które jest ważniejsze i czy jeśli zrobisz je jutro czy śpiworek Syna zdąży wyschnąć na wieczór.
I nikt Ci nie podpowiada. Jesteś zdana na siebie, na swoją pamięć, na swoje ogarnięcie i kojarzenie faktów. 
Dziś powiedziałam Małżowi: schowaj kaszkę do szafki. Dodam, że kaszki było na dnie małego pojemniczka, a reszta była w szafce w dużym pojemniku. Czy Małż przesypał kaszkę? 
Małż idzie po przykładowy ser i keczup. Czy kupił coś na obiad?
Aktualnie w domu nie ma do jedzenia praktycznie nic, co nie byłoby słodkie. Mamy całe szuflady zawalone słodyczami, czekoladami, cukierkami... Małż dostaje od mojej Babci, bo "tak mizernie wygląda". I jak jest głodny, to podżera, a w zasadzie WYŻERA masowo słodycze z lodówki. Rzygam już tą słodyczą, nie chcę, nie mogę i nie umiem! Nie mam nic normalnego do jedzenia, bo nie zdążyłam do sklepu, żeby Sz.P. Małżankowi ugotować obiad (bo nie dał rady jednocześnie pisać tłumaczenia-na-konferencję i obrać ziemniaków) zanim wybyje z domu na próbę i do pracy (co równa się "od 16 do 22" minimum).
Czasami jestem na to strasznie wściekła. Że ja jakoś daję radę, a on nie. Że ja myślę nad tym co robię, a on robi DOKŁADNIE tylko to, co mu powiem. Jak z tą nieszczęsną kaszką. Że mógłby czasem się zastanowić i przypomnieć sobie, czy wszystko jest. Nie mówić "ja mam tyle na głowie - was, pracę, studia... Myślisz że mi jest tak łatwo??" bo mi też nie jest łatwo i TEŻ mam dużo na głowie.
A potem myślę sobie, że takiego go sobie wybrałam, takiego go kocham. Że jest tylko mój i że kiedy trzeba jest najdzielniejszy i najbardziej męski na świecie. Że się tak stara i że jest takim świetnym Tatą dla Adasia.
Małżu, kocham Cię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz