piątek, 8 marca 2013

Pójdź królewno konwalie ze mną rwać


Pierwszy tydzień w szkole za mną. Nie stresowałam się tak jak w przedszkolu przez pierwsze dni, bo z dziećmi szkolnymi miałam całkiem sporo do czynienia (w porównaniu do doświadczeń przedszkolnych). Sporo się nauczyłam ze względu na tematy jakie mi się trafiły - wodne zwierzęta. Klasa jest nieliczna, zaledwie 18 uczniów, ponieważ jest to oddział integracyjny. Jest drugi nauczyciel i ogólnie komfort pracy jest nieporównywalny z 30-sto osobową masówką. A jeśli dwoje uczniów w szpitalu, ośmiu chorych i na lekcjach jest ośmioro dzieci... Cudownie jest, wspaniale. Ani raz nie musiałam podnieść głosu czy poważniej ich upominać.
Byliśmy na kontroli w naszej Najulubieńszej Poradni u Pani w Kocich Okularach. To trzecia z rzędu "już ostatnia" wizyta, a kolejna w czerwcu... Adaś waży 10 740 i podobno jest na górnej granicy prawidłowej wagi! Nie wierzę w to, jak dla mnie jest w sam raz - ani nie ma wałeczków ani nie same kości. Ma 79 cm na wysokość (tak, tak, w końcu nie "na długość!") i pięknie się rozwija. W tej wizycie była ważna też jeszcze jedna rzecz - jechałam z nim tam tramwajem bez wózka! Wyszliśmy z domu wcześniej, bo była piękna pogoda i Adaś szedł sam na nóżkach na przystanek i potem do przychodni. Bardzo grzecznie czekał w poczekalni, siedział cichutko na krześle i rozglądał się dookoła. Po drodze dopadło nas coś, co dopada chyba każdą mamę z małym dzieckiem. Starsza Pani Radząca. Przyzwyczaiłam się do Babcinych "czy nie jest mu za ciepło/za zimno w kurtce/szalika/w butach...", ale obca baba, która pyta mnie z oburzeniem "CZY ON TAK ZAWSZE CHODZI BEZ CZAPKI??" mocno mnie zdenerwowała. Na czas zdążyłam ugryźć się w język (całe szczęście że już wysiadała). Ja wiem, że to z dobrej woli, że ona po prostu MUSI zwrócić uwagę. Grrr!

A tak się cieszył z huśtania na huśtawce.
Do nowości w ostatnim czasie muszę obowiązkowo dopisać moją największą dumę - wreszcie zupełnie sam pije z kubka z dzióbkiem! Nie tylko kiedy jest pełny i nie trzeba przechylać, ale do ostatniej kropelki. Przechyla główkę, rączki w górę z kubeczkiem i elegancko siorbie. Od kilku dni wstaje na środku pokoju - z siadu klęka, potem na jedno kolanko (jakby się oświadczał), hyc do góry pupę i stoi! Byliśmy też pierwszy raz na placu zabaw celem zapoznania Pana Adama z oprzyrządowaniem. Na naszym placu zabaw jest wydzielona część dla mniejszych dzieci, ze specjalnymi huśtawkami, małą zjeżdżalnią, osobną piaskownicą... Oczywiście wygrała huśtawka. Adaś biegał po placu zabaw piszcząc i krzycząc z zachwytu! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz