środa, 23 stycznia 2013

tomorrow never dies


Nie mam prawa jazdy. Nie mamy samochodu. Jeździmy codziennie tramwajami.
No bo z samochodem to są same problemy - od prostego "omatkomamlódnaszybie!" aż po "gdzie tu k* zaparkować!!". Zalety korzystania z komunikacji miejskiej (podobno najlepszej w kraju!) są niepodważalne! Zero stania w korkach, zero odmrażania, odśnieżania, czekania "aż się silnik zagrzeje", problemów z parkowaniem też jakby mniej. Każdego dnia, gdy idę na przystanek, współczuję osobom, które muszą się męczyć w samochodach. Ani to tanie, ani nie wygląda, a jak ktoś ci wjedzie w tyłek, to jesteś ładne kilka stów w plecy.
Jeżdżenie tramwajami ma też swoje wady, jak na przykład śmierdzący ludzie, którzy zimą się nie myją lub chociażby zamarzające trakcje. No i nie poradzisz - tramwaj nie pojedzie. Na szczęście rzadko się to zdarza ;)

Pierwszy ważny egzamin za mną. Raczej zwycięsko z niego wyszłam pomimo niewielkiego nakładu czasu na naukę - Adasiowi idą kolejne zęby i wieczorami jest okropną przylepą.
Mamy już też nowy fotelik samochodowy dla Dzidzia - zdecydowaliśmy się na Maxi-Cosi Priori XP w niebieskim kolorze. Adasiowi bardzo się podoba, bardzo chce na niego włazić lub zwyczajnie się po nim przewalać ;)
Przygotowania do urodzin w ostatniej fazie - impreza już w sobotę. W piątek jedziemy do Dziadków u których będzie się to wszystko działo, żeby na miejscu już przygotować czekoladowe pianki w kieliszkach i żeby piec tort. Już nie mogę się doczekać! Moja Dzidziunia taka dorosła!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz